Mówi się, że Kaszubi słyną z upartości. A Kaszubki? Według legendy są sprytniejsze od samego diabła.
Niegdyś żył na Kaszubach chłop, którego uczciwość bardzo drażniła szatana. Postanowił, podstępem zdobyć jego duszę. Zasiał na polu tytoń, roślinę nieznaną lokalnej ludności, a o jego nazwę zapytał poczciwego Kaszubę. W zamian za dobrą odpowiedź chłop miał otrzymać prawo własności tego kawałka ziemi. Kaszuba nie przyznał się do niewiedzy. Skłamał szatanowi, że nazwa ziela wyleciała mu z głowy i musi wrócić do domu, aby zapytać żonę. Obiecał, że następnego dnia wróci w to miejsce i udzieli mu odpowiedzi. Szatan zgodził się pod warunkiem, że w razie nie dotrzymania słowa, Kaszuba odda mu swą duszę. Zakłopotany chłop wrócił do domu i opowiedział o wszystkim żonie. Ta wpadła na pewien pomysł. Oblepiła ubranie piórami, poszła na diabelskie pole i zaczęła skakać, deptać ziele i tarzać się po nim. Zdenerwowany szatan krzyknął, żeby zostawiła jego TYTOŃ! W ten sposób sprytna Kaszubka poznała nazwę ziela i uratowała duszę swojego męża. Tytoń wkrótce wysechł i pokruszył się. Kiedy gospodarz wąchał ten aromatyczny proszek, niechcący wciągnął odrobinę do nosa. Tak zapoczątkowano zwyczaj zażywania tabaki, który przetrwał na Kaszubach do dziś.
Morał historii nasuwa się jeden. Doceniajcie Panowie swoje żony!